Dzisiaj się kochałam. Pierwszy raz, niezdarnie.
Ósma rano, przytulamy się w moim łóżku.
Cztery godziny później, bez staników i po łzawych "kocham cię" biegniemy do wanny. Nalewamy ciepłej wody i liżemy się. Nieudolne pocałunki z języczkiem, pieszczenie szyi, piersi i pleców, i w końcu genitaliów. Wychodzimy z łazienki o piętnastej.
Żadnej z nas nie wpadłoby do głowy, że tak skończymy po kolejnej nocy pod tą samą kołdrą i dwóch latach znajomości. A właściwie wpadło, ale tylko w fantazjach.
Dzisiaj byłam szczęśliwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz