Znowu... znowu ten koszmar. Tym razem, mam wrażenie, mocniej umiejscowiony po stronie snu, a nie jawy, jak poprzednio, a jednocześnie mający miejsce w odwrotnej sytuacji... ale nadal tak samo przerażający.
Dziesięć minut temu (20 minut po piątej) przeżyłam drugi paraliż senny w życiu. Jestem pewna, że to było to. Znowu, czytając większość relacji, moje doświadczenia wyglądały bardziej specyficznie niż ucisk w klatce piersiowej czy ból.
Miałam sen, w którym dużo rozmawiałam z Kariną, koleżanką z klasy. Potem jakoś przeszło to w sytuację, kiedy matka kazała mi położyć się spać i sama też się kładła, w jakiś sposób wiązało się to z wizjami przedstawiającymi Toma i Jerry'ego, gdzie ja byłam Tomem, a Jerry próbował wzbudzić we mnie litość, żebym nie wywalał(a) go z domu. Tutaj dochodzę do momentu, kiedy leżę w swoim łóżku w niezmodyfikowanym stanie, to znaczy takim, jak na jawie. Mam wrażenie, że jest już rano, chociaż za oknem nadal ciemno. Próbuję zasnąć, wpierw nakrywając się kołdrą (byłam tylko do połowy) i przekręcając się na łóżku, ale nie mogę się ruszyć. Zdaję sobie sprawę, że To jest w pokoju. Nagłe czuję dłonie, które łapią moje łydki. Wiem, że te dłonie, wychodzące spod kołdry, są ułożone bardzo nienaturalnie, jakby skrzyżowane, i że jako ręce kończą się tuż za przedramieniem. To one nie pozwalają mi się ruszyć, a co najdziwniejsze... wydają mi polecenie. Przesuwają się w górę i... każą mi zabić ośmiu Alków (???), kolegę... kolegów z klasy. Stwierdzam, że to głupie i przystosowuję się, nawet nie wiem w jaki sposób, do rozkazu. Widać sama zgoda wystarczyła, bo teraz przesuwam się po łóżku w nienaturalny sposób, niczym wskazówka zegara, ale nadal czuję ciepłe, ludzkie dłonie na moich udach. W końcu mogę się ruszać, ale boję się jeszcze przez pewien czas. Wstaję. Sprawdzam. Zagrożenie.
Zdarza się, że porażenie przysenne jest jednym z objawów narkolepsji. W narkolepsji poza tym występują takie objawy, jak nadmierna senność w ciągu dnia (hipersomnia, na którą cierpię w wyniku depresji), katapleksja (nagła utrata napięcia mięśniowego w nieprzewidywalnych momentach) oraz występowanie hipnagogów (czyli halucynacji na pograniczu snu i jawy, które mam praktycznie codziennie w ostatnich latach). Zazwyczaj występuje jedynie połowa z tych objawów. Narkolepsję można leczyć lekami przeciwdepresyjnymi. Nie chcę brzmieć jak hipochondryk, bo już i tak muszę radzić sobie z zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi, obsesyjno-kompulsywnymi, fobią społeczną i ogólną nerwicą, ale to co napisałam rodzi następne obawy. Czekam na wizytę u lekarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz