Dziwna sprawa, kiedy uświadomię sobie, że tuż przed załamaniem psychicznym i trafieniem do szpitala w dość oryginalny sposób zsocjalizowałam się z moją klasą.
Widzicie, odwiecznym marzeniem pewnej Kariny była kąpiel w kisielu. Kiedy przyszło co do czego i jej dziewiętnaste urodziny zbliżały się wielkimi krokami, a wypadały akurat na klasowym plenerze, cała nasza sympatyczna klasa złożyła się na kupno masy torebek z kisielem i basenik. Wszystko ulokowano na wygodnym uboczu, tuż za ogrodzeniem naszego "pensjonatu". Przewiązano koleżance oczy opaską i gdy już doszła przed miejsce przeznaczenia, kazano jej zrobić krok do przodu. Trudno mi opisać niebywałą radość na jej twarzy i absurdalną zabawę, która później miała miejsce, kiedy zaczęła spraszać wszystkich do środka. Patrząc na to wszystko z boku, przez głowę przemknęła mi myśl: czy kiedyś jeszcze będę miała okazję kąpać się w kisielu? Prawdopodobnie nie. Zdjęłam buty i mimo mojej wstydliwości przyłączyłam się do wariackiego imprezowania. I nie żałuję.
Poza tym na tym samym wyjeździe odkryłam też ciucholand zawierający skrzynkę z niezwykle oryginalnymi pluszakami, więc połowa klasy obłupiła się w smak dzieciństwa. Później porobię im zdjęcia, bo jest wśród nich na przykład czarny miś z napisem The End.
Dołączam zdjęcie ad perpetuam rei memoriam. Będzie tego więcej, choć wiem, że narażam biednych ludzi na naruszenie prywatności. Jeśli komuś będzie to przeszkadzać, to będę cenzurować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz