piątek, 13 stycznia 2012

uciekam

Nie wiem, czy to ja mam tak wypaczony gust i postrzeganie świata, czy może inni nie oderwali się jeszcze od płytkich stereotypów i instynktu.

Kobiety są piękne. Mężczyźni nie. Mężczyźni są co najwyżej przystojni, a jeśli można powiedzieć, że są ładni, to znaczy, że mają coś kobiecego w sobie lub na sobie. Kobieta powszechnie kojarzy się z delikatnością i emocjonalnością, mężczyzna z agresją i twardym rozumem. Grecy przedstawiali piękno ludzkiego ciała rzeźbiąc muskularne torsy mężczyzn, ale ich twarze należały do delikatnych, niekiedy nawet androgynicznych młodzieńców. Mnie osobiście toporne, zarośnięte szczeciną ciało kojarzy się z prymitywnością i brutalną siłą, z brudną nieestetycznością i z szympansami (do których nic nie mam swoją drogą, ale nie nazwałabym ich atrakcyjnymi seksualnie i estetycznie). Patrzę na chłopców z klasy, jak wychodzą z szatni na WF i bierze mnie obrzydzenie, gdy zwracam uwagę na ich łydki. Z moich obserwacji wynika, że idealny mężczyzna ma proporcje przeskalowane na większe w stosunku do kobiety, kwadratową szczękę, nie za duże oczy i usta, krótkie włosy, dobrze jeśli ma ślady zarostu na twarzy, atawistyczne owłosienie, ale nie futro (futro już chyba byłoby lepsze), toporne, silne dłonie i muskularne ciało o szerokich barkach i wąskich biodrach. Kobieta natomiast nie może być zbyt wysoka (chyba że to wieszak na ubrania z cat walku), żeby mężczyzna nie czuł się gorszy, ma mniejszą skalę ciała, bardziej trójkątną szczękę, duże oczy i usta, mały nos, długie włosy, brak owłosienia na ciele, delikatne dłonie, smukłe nogi i ciało o szerokich biodrach i wąskich barkach (z dużymi piersiami, ale to kwestia seksualności). Z tego wynika co jest uznawane za piękne, a co za przystojne. A ja szukam tylko piękna, ale nie szukam kobiety. Szukam pięknego mężczyzny.

W japońskiej popkulturze mang i anime uwyraźniony jest wizerunek kobiecego chłopca czy mężczyzny, ale pomijając wiotkich bishounenów nie odpowiadających moim oczekiwaniom przez swoje plastykowe wyidealizowanie, znajduję jedynie postaci dziewcząt z sugestią biustu i męskimi genitaliami (i zazwyczaj dziewczęcym głosem), i nie mówię o futanari. Pewne męskie cechy powinny być widoczne w androgynii, dla mnie są to wąskie biodra i szersze ramiona, które przypominają, że mam do czynienia z płcią przeciwną. Bardzo trudno jest mi znaleźć chłopca, który przykuje moją uwagę, bo kiedy zauważę jakąś delikatną twarzyczkę w autobusie, natychmiast w oczy rzuca mi się wyrazista grdyka i drzewiaste palce. Potrzebuję eteryczności, białego ducha, który przeniknie do mojego serca wdziękiem i wrażliwa uczuciowością. Nie wiem, czy to możliwe, ale skoro na świecie są ludzie, którzy nagrywają i wrzucają wstrząsające morderstwa do Internetu, to może jest też gdzieś ideał androgynii.

Dzisiaj na lekcji rysunku koleżanka powiedziała mi, że mój fikcyjny ideał androgynii jest tak brzydki, że aż ładny. Powinnam się przyzwyczaić do tego, że moje postaci mało komu się naprawdę podobają, ale jakoś zrobiło mi się przykro.

3 komentarze:

Alquana pisze...

O ile rozpiętość mojego gustu jest trochę większa (nie odrzucają mnie aż tak bardzo widoczne męskie cechy, typu dłoni czy budowy ramion, musi pierwotny instynkt we mnie jeszcze walczy), o tyle pod ogólną opinią i poszukiwaniem androgynicznego ideału podpisuję się wszystkimi kończynami.

Może to kwestia, że ja szukam podobnych cech delikatności w obydwu płciach, jak znaków rozpoznawczych, a Ty czegos idealnie pomiędzy.

pigeon. pisze...

ciekawe, która to koleżanka~~

Anonimowy pisze...

Udało mi się już spotkać swój ideał androgynii. Mam nadzieję, że gdziekolwiek jest i cokolwiek robi, jest wreszcie choć trochę szczęśliwy.
Astray